Dzięki uprzejmości Redakcji LeanCenter mogłem zapoznać się z treścią książki „Projektowanie Przyszłości – Jak Toyota, Ford i inni wprowadzają innowacje przez Lean Product Development” (w skrócie PP), której autorami są Jeffrey K. Liker oraz James M. Morgan. Książka jest dla mnie szczególnie interesująca, ponieważ miałem przyjemność tłumaczyć poprzednią książkę tych autorów, a mianowicie wydaną w 2006 roku „The Toyota Product Development System – Integrating People, Process, and Technology” (w skrócie TPDS).
Niestety, polska wersja w tamtym czasie nie ukazała się ze względu – jak to ujął Wydawca – na zbyt wąski rynek. Nawiążę do tego w dalszej części moich refleksji na temat obu tych książek. Pierwsza, rzucająca się w oczy różnica, to zmiana kolejności podania nazwisk autorów: w poprzedniej książce prym wiódł James M. Morgan, w najnowszej wiodącą rolę odgrywa Jeffrey K. Liker. Jest to także zauważalne w samej treści opisywanych książek. O ile w TPDS (będę dalej używał akronimów tytułów) udział Likera był widoczny w dość częstych i obszernych zapożyczeniach z jego bestseleru „Droga Toyoty”, co – przyznaję – było dla mnie trochę irytujące, o tyle w PP zawartość jest całkiem świeża, z nielicznymi, koniecznymi odniesieniami zarówno do „Drogi Toyoty”, jak i TPDS.
Szczupły rozwój produktu
Drugim – moim zdaniem kluczowym dla wartości tej książki – wyróżnikiem, jest potraktowanie tematu szczupłego rozwoju produktu i procesu (LPPD – Lean Product and Process Development) znacznie szerzej, na bazie licznych przykładów, przede wszystkim branych z praktyk rozwojowych Forda, ale także innych firm różnych branż. TPDS oparta jest na przykładach dotyczących rozwoju karoserii w firmie Toyota, i tylko od czasu do czasu autorzy sięgają po inne studia przypadków.
Tytuł „Projektowanie Przyszłości” skłonił mnie do zastanowienia się, czym obecnie jest rozwój nowych produktów, usług, a także współbieżne doskonalenie procesów. Uświadomiłem sobie, że klasyczny Lean Manufacturing, a nawet Lean Management, odchodzi do lamusa. Produkcja, czy też świadczenie usług, są warunkami koniecznymi, by produkty trafiały do klientów, jednak skupianie się na nich i traktowanie rozwoju produktu/usługi oraz doskonalenie procesów jako działań towarzyszących jest poważnym błędem. Czy tego chcemy, czy nie, świat zdaje się przyśpieszać. To, co jeszcze 2-3 dekady temu było uważane za przełomową nowość i utrzymywało się na topie przez szereg lat, teraz pojawia się i znika równie szybko.
Zmiana w każdej dziedzinie życia zachodzi niezauważalnie, a to, co nazwalibyśmy stabilnym rynkiem, czy flagowym produktem traci na znaczeniu. Jestem tradycjonalistą i nie potrzebuję najnowszego modelu, czy wersji produktu każdego roku. Denerwują mnie także zbyt częste zmiany wyglądu stron i portali Internetowych dokonywane tylko po to, by podnieść ich atrakcyjność. Nawet jakość przekazywanych informacji (czy to jeszcze są informacje?) drastycznie spada: liczy się szybkość, niekoniecznie rzetelność. Zazwyczaj i tak niewiele osób to sprawdza, ponieważ ograniczają się do czytania nagłówków. Dlatego ja nadałbym tej książce tytuł „Projektowanie Zmiany”, a nawet dodał „nieustającej”.
Projektowanie i usługi przed produkcją
Zmiana, nieustające doskonalenie, to krwioobieg metod Lean/kaizen. Mówię o tym na prowadzonych warsztatach i szkoleniach, chociaż zdecydowanie wolę te pierwsze, podczas których zarządy firm wraz z pracownikami podejmują decyzję „musimy wprowadzić coś ożywczego do naszego sposobu działania”. Tak, to zbyt ogólne, ale dobre na początek. Są to firmy różnych branż: projektowych, usługowych, produkcyjnych. Kolejność, w jakiej je wymieniłem, jest nieprzypadkowa, ponieważ projektowanie oraz świadczenie usług nabierają coraz większego znaczenia kosztem produkowania. Mamy już pierwsze oznaki przenoszenia produkcji na stronę klienta. Mam tu na myśli coraz bardziej powszechne i wszechstronne zastosowanie techniki druku 3D. To coś, co jest już elementem tzw. Industry 4.0. wpisuje się w zmiany dotyczące roli człowieka w przemyśle, wykorzystania tzw. wysokich technologii, a co za tym idzie – zmian we wszystkich powiązanych procesach. Ostatnie doświadczenia związane z pandemią koronawirusa pokazują, że praca zdalna będzie coraz częściej wykorzystywaną formą realizacji celów biznesowych.
Bez tego rdzenia nie przetrwasz
To wszystko prowadzi do wniosku, że zmiana, ciągłe ulepszanie, doskonalenie, nie będą jedynie dodatkami do „standardowej” działalności, ale staną się ich rdzeniem. Każda firma, czy to usługowa, czy produkcyjna, musi stać się centrum badawczo-rozwojowym, jeżeli myśli o przetrwaniu. Rynek nie wybacza, ani zastoju, ani pomyłek. Jeżeli pomyłka się zdarzy, to jedynym ratunkiem jest jej nie tyle szybkie, co natychmiastowe naprawienie. Głównym „towarem” na rynku B2B będą projekty, i to takie, które będą mieć w sobie ogromny potencjał rozwojowy.
Firma podążająca za marzeniami klientów, a nawet…
Liker i Morgan opisują, bogato ilustrując to przykładami, jedną z możliwych dróg dojścia do stanu, a właściwie ciągłej zmiany, w której firma podąża za marzeniami klientów, a nawet je wyprzedza, oferując nadzwyczajną wartość i jakość. Dla osób dobrze obeznanych z metodami ciągłego doskonalenia będzie to znakomity przewodnik wskazujący, jak zorganizować, krok po kroku, szczupły rozwój produktów i usług. Dodam tylko, że nie jest to typowy „user’s guide”, a raczej materiał inspirujący do własnych poszukiwań i eksperymentów.
Autorzy zaznaczają to na każdym kroku: panaceum nie istnieje, siła tkwi w nieustannie doskonalonej różnorodności rozwiązań. Przypomina mi się książka „Strategia Błękitnego Oceanu”, będąca kilka lat temu bestselerem. Dzisiaj okazuje się, że sztandarowe przykłady z tej książki zaliczyły spektakularne porażki, czy to pod postacią znacznie przekroczonego budżetu na rozwój (projekt JSF, obecnie znany jako F-35), czy – jak w przypadku Cirque du Soleil – upadku. Błekitny Ocean okazał się za płytki, albo sama koncepcja to raczej opis pewnej sytuacji, a nie przepis na drogę do sukcesu.
Henryk Metz